Pewna młoda kobieta-artystka postanowiła przenieść do wirtualnej rzeczywistości własne dzieła. Prac było sporo, bo i tworzone na przestrzeni kilku ostatnich lat. Przygotowane w wersji elektronicznej czekały na odpowiednie miejsce w sieci, by móc docierać do znacznie szerszego grona odbiorców. Teoretycznie jedyną rzeczą jakiej brakowało, to prosta strona internetowa. I właśnie w słowach „teoretycznie” i „prosta” skrywa się cała tajemnica tej historii.
Z artystami sprawa ogólnie prosta nie jest. Najczęściej mają własną wizję tego, co chcą otrzymać w ramach projektu strony www. Dodajmy do tego jeszcze kwestię, że ów artysta jest kobietą z tysiącem pomysłów na sekundę. Kobieta sama w sobie podobno zmienną jest istotą, a co za tym idzie, skutecznie potrafi utrudnić życie każdego grafika.
Cała opowieść zaczyna się dość niewinnie i standardowo. Jest Klientka, która potrzebujemy strony www. Dość precyzyjne określa własne potrzeby i wymagania. Rozmowa jest miła, rzeczowa i szybko kończy się konkretnymi ustaleniami obu stron. Kobieta jest tak bardzo świadoma wizji swej przyszłej strony www, że nawet dostarcza kilka wzorów jakie udało jej się odnaleźć w sieci. Sprawa wygląda więc na bardzo prostą i możliwą do zrealizowania w dość krótkim czasie.
- Hmm… no nie wiem, jakoś tak tu szaro. – padło w odpowiedzi ze strony Klientki, gdy projekt oddano do jej akceptacji.
- Proszę wybaczyć, ale kolorystyka to Pani wybór.
- Tak, wiem o tym. Tylko teraz jak na to patrzę, to jakoś tak tu za dużo tej szarości.
- Rozumiem, to co wobec tego Pani proponuje?
- Sama nie wiem. Chciałabym, żeby to było bardziej eleganckie.
- Dobrze, to przygotujemy dla Pani inny projekt z naszą propozycją kolorystyki. Czy tak może być?
- Tak, oczywiście. Tylko nie chcę czerni. Wszyscy robią na czarno, a ja nie chcę mieć strony www jak wszyscy.
- Nie ma problemu. Nie będzie czerni.
- Trochę czerni może być, ale nie za dużo.
- Dobrze. Czy coś jeszcze chciałaby Pani dodać lub usunąć?
- W sumie to tak. Chciałabym taki obrotowy baner na głównej stronie, może jakąś animację? I nie podoba mi się zakładka kontakt.
- Dobrze. To też poprawimy.
Nikogo raczej nie zdziwi, jak napiszemy, że projekt poprawiany był jeszcze 3 razy. Efekt? Klientka otrzymała stronę www jakiej chciała, z tą różnicą, że w niczym nie przypominała wizji z pierwszej rozmowy. Jak wyglądały kolejne spotkania, tego nie wiem. Historia ta nie przytrafiła się nam, jednak jesteśmy przekonani, że w każdej agencji reklamowej pojawił lub pojawi się taki Klient, o niezwykle zmiennych potrzebach. Mamy jednak głęboką nadzieję, że projekty stron 4DLight będą zawsze stanowiły odpowiedź na nawet najbardziej wygórowane wymagania.